niedziela, 12 października 2008

Najlepsze banki dla firm

FORBES: Najlepsze banki dla biznesu

Optymalny rachunek dla firm powinien być tani, zapewniać wysokie oprocentowanie i szybki dostęp do niedrogiego kredytu. "Forbes" wybrał banki, których oferta jest najbliższa ideału.

Z wyborem banku jest trochę jak z zakupem samochodu. Większość z nas chciałaby komfortu i prestiżu, ale w połączeniu z pojemnym bagażnikiem, małym spalaniem, bezawaryjnością i przystępną ceną.
Takim autem kompromisu w ostatnich latach okazała się Skoda, czeski volkswagen na miarę naszych możliwości. Wśród banków podobną rolę spełniają - naszym zdaniem - Millennium i Fortis Bank Polska.

Po raz trzeci "Forbes" wybrał najlepsze banki dla firm.
Ponownie wzięliśmy pod lupę oferty dla małych i średnich przedsiębiorstw, bo jedynie te można z grubsza porównać, choć banki robią wszystko, by było to jak najtrudniejsze. W generalnej klasyfikacji decydowała suma gwiazdek zdobytych przez banki w poszczególnych kategoriach: koszt prowadzenia rachunku (maksymalnie trzy gwiazdki), oprocentowanie środków i oferta kredytowa (maksymalnie po dwie gwiazdki w każdej). W efekcie rekomendujemy tylko dwa banki pięciogwiazdkowe - Bank Millennium i Fortis Bank Polska. Solidną czwórkę otrzymują dwa kolejne: Nordea Bank Polska i Bank Pocztowy. Instytucje z czołowych lokat zestawienia najtaniej prowadzą firmowe rachunki, nie zdzierają za przelewy i wypłaty gotówki, zazwyczaj mają atrakcyjne lokaty i niezbyt drogie kredyty.

Siłą Millennium i Fortisa są jest najtańsze na rynku konta firmowe.
Wystarczy powiedzieć, że za ten sam zestaw operacji składających się na nasz koszyk testowy w bankach takich jak Pekao czy PKO BP w ciągu roku zapłacimy prawie 1300 zł drożej niż u zwycięzców rankingu. W Millennium uznanie wzbudza też transparentny i niezbyt drogi kredyt w rachunku. Niestety, na świecie nie ma ideałów. Ceną za liczne udogodnienia jest mało atrakcyjne oprocentowanie rachunku i lokat firmowych w tym banku. Nikt jednak nie zmusza przedsiębiorców do trzymania w banku nadwyżek finansowych. Można skorzystać z oferty bezpiecznych funduszy inwestycyjnych, których pod dostatkiem jest w ofercie Millennium, lub poszukać atrakcyjniejszych lokat u konkurencji.

Liderzy zestawienia to banki atrakcyjne nie tylko dla mikrobiznesu liczącego każdą złotówkę, ale również dla firm średniej wielkości, które coraz częściej potrzebują czegoś więcej niż zestaw podstawowy i sięgają po zaawansowane produkty, takie jak leasing, faktoring czy hedging. Konto w Millennium nie jest niestety optymalnym wyborem dla osób korzystających z tzw. samozatrudnienia, których saldo na rachunku może być niższe niż 10 tys. złotych. Dla nich koszt rachunku w tym banku staje się zauważalnie większy. Dla tej grupy korzystniejsze oferty prezentujemy w artykule poświęconym kosztom prowadzenia rachunków.

Warto przyjrzeć się ofercie banków czterogwiazdkowych. Ich wspólną cechą jest umiarkowany koszt obsługi rachunku, wyższy niż u liderów, ale nadal o połowę niższy niż w większości pozostałych instytucji. Czterogwiazdkowcy gwarantują przyzwoitą kompilację atrakcyjnej oferty depozytowej z w miarę transparentną i niedrogą propozycją kredytową.

Na miano banków przyjaznych biznesowi zasługuje też kilka instytucji nagrodzonych trzema bądź dwoma gwiazdkami. Cechą wspólną większości pozostałych jest drożyzna i nieprzejrzystość oferty. Brak rekomendacji to także nasza ocena podejścia do klienta. A sprawdziliśmy je, rozsyłając ankietę będącą w istocie zapytaniem ofertowym. Charakteryzując profil klienta (saldo na rachunku, liczba operacji), prosiliśmy o dobranie najkorzystniejszej oferty. Większość banków włożyła wiele pracy w to, by maksymalnie zaciemnić strukturę kosztów i utrudnić porównanie cen. Dotyczy to zwłaszcza cen kredytów i opłat związanych z rachunkiem.

Można odnieść wrażenie, iż celem banków jest maksymalne "oskubanie" przedsiębiorcy, i to w taki sposób, by długo nie zorientował się, ile i za co płaci.
Nie przypadkiem odnalezienie tabeli kosztów i prowizji na stronach internetowych większości instytucji to droga przez mękę, którą przechodzimy tylko po to, by otrzymać nieczytelne zestawienie kilku lub kilkunastu pakietów cenowych, pełnych gwiazdek i odnośników, często zasadniczo zmieniających podstawową ofertę. By skrócić katusze przedsiębiorcy, banki umieszczają w najbardziej eksponowanych miejscach swoich witryn duży banner zachęcający do kontaktu z konsultantem. Mało elegancka, ale najwidoczniej skuteczna socjotechnika, obliczona na to, że zmęczony biznesmen da za wygraną i przyjmie sugestie doradcy bankowego lub wybierze oddział położony najbliżej jego siedziby, by mieć obowiązkowe konto przed zakończeniem procesu rejestracji firmy.

- Produkty wysokomarżowe zawsze cechuje nietransparentność kosztów - przyznają po cichu bankowcy. Nie zgadzają się jednak z opinią, że oferta polskich banków jest droga. Ich zdaniem struktura opłat na rynkach różnych państw europejskich jest tak odmienna, że nieuprawnione jest ferowanie wyroków na podstawie porównań Polski na przykład z Wielką Brytanią. Tam ukształtował się model oparty na zerowych opłatach i wielkich karach za każde, nawet najdrobniejsze uchybienie. - Bo brytyjskie banki zarabiają na karach i w tym właśnie celu zastawiają na klienta liczne pułapki - mówi członek władz jednego z banków, zastrzegając, byśmy nie podawali jego nazwiska.

A czy oferta polskich banków może być tańsza? Zdaniem większości naszych rozmówców to mało prawdopodobne. Dlaczego? Bo nasz rynek pod względem wolumenu jest bardzo mały, a banki w Polsce w przeliczeniu na oddział czy na klienta zarabiają o wiele mniej niż na Zachodzie. Nie ma zarazem drugiego rynku bankowego w Europie, który byłby tak rozdrobniony, na którym walczyłoby tyle międzynarodowych instytucji finansowych co w Polsce. A skoro nie można zwiększyć wolumenu obrotów, by wyjść na swoje, banki muszą podnieść marże lub ostro ciąć koszty.

Większość wybiera to pierwsze rozwiązanie. W tej sytuacji nie dziwi, gdy jak mantrę powtarzają, że nawet dla osób prowadzących działalność gospodarczą szyją pakiety usług na miarę, z osobnymi taryfami dla lekarzy i prawników. Każą nam wierzyć, że istnieje jakiś racjonalny związek między wykonywanym zawodem a kosztem prowadzenia rachunku. Epatują fikcyjnym bogactwem oferty. - Percepcyjnym - ripostują bankowcy. Ich zdaniem to zróżnicowanie, nawet jeśli nie zapewnia klientowi korzyści finansowych, to zaspokaja ważne potrzeby emocjonalne, daje poczucie wyjątkowości. Cóż, w świecie finansów na wszystko znajdzie się eleganckie określenie.

Rozumiemy oczywiście, że bank to nie instytucja charytatywna. Chce zarabiać i maksymalizować zyski, tak jak każde inne przedsiębiorstwo. Istnieją jednak różne drogi osiągnięcia tego celu. Można postawić na maksymalizację zysków poprzez redukcję kosztów i efekt skali lub śrubować marże, sztucznie komplikując produkty, by ukryć ich rzeczywisty koszt. Większość banków wybiera niestety tę drugą drogę. Liczą zapewne na to, że klient biznesowy raz złowiony już im się nie wymknie, ponieważ zmiana banku to rzecz kłopotliwa i czasochłonna.

Andrzej Witul, Forbes

Brak komentarzy: