poniedziałek, 29 września 2008

Akcje - nastroje są wciąż marne

Diagnoza sytuacji na rynkach finansowych

Zapowiada się, że dzisiejsza sesja będzie drugą z kolei, podczas której niewiele się będzie działo. WIG znów zapewne będzie balansował na wysokości lipcowego dołka. Widzimy, że to istotny poziom dla rynku. Nic dziwnego. Zawsze ustanowienia nowego dołka jest sygnałem kontynuacji trendu spadkowego. W obecnej sytuacji sprawa ma jeszcze jeden wymiar. W minionym tygodniu mogliśmy się na wykresie S&P 500 doszukiwać pozytywnej dywergencji na MACD, popularnym wskaźniku obrazującym kierunek i siłę trendu. Powstaje wtedy, gdy indeks ustanawia nowy dołek, a wskaźnik go nie przebija. Pozytywna dywergencja to układ zapowiadający odwrócenie trendu zniżkowego. Dziś okazuje się, że szanse na to, by zachowanie MACD mogło zapowiadać lepsze czasy dla amerykańskiej giełdy są mniejsze. S&P 500 znów spadł poniżej lipcowego dołka i niewiele wskazuje na to, by miał powyżej niego wrócić. Słabość tego parkietu potwierdza to, że każda z sesji tego tygodnia skończyła się na minusie. Gdyby euforia z końca poprzedniego tygodnia miała zapowiadać trwalszą poprawę zachowanie byłoby zapewne lepsze. Przebieg MACD może być wskazówką co do przyszłych zmian. Widzimy, że mimo pozostawania wskaźnika powyżej lipcowego dołka nie zdołał on przebić swojej linii sygnalnej. Warto obserwować zachowanie MACD względem linii sygnalnej, bo dopóki nie zostanie przebita, utrzymywać się będzie zagrożenie zniżkami.

Ostatnie dni pokazują też, że zasadne jest ponowne przywołanie wydarzeń sprzed kilku lat w Ameryce, kiedy bankrutowały duże przedsiębiorstwa. Symbolicznie można ten okres zamknąć pomiędzy końcówką 2001 r. (upadek Enrona) i połową 2002 r. (upadek WorldCom). Wtedy rozegrała się najbardziej dotkliwa faza bessy w USA. Przypomnienie tej historii ma znaczenie o tyle, że można spotkać głosy mówiące, iż w ostatnich bankructwach można doszukiwać się zapowiedzi lepszych czasów – dzieje się to, czego rynki spodziewały się wcześniej i dużo gorzej już nie będzie. Okazuje się, że sprawa nie jest tu tak prosta. Po pierwsze, relatywnie niewielki rozmiar bessy w USA na tle innych giełd z rynków dojrzałych, pozwala mieć wątpliwości, czy rzeczywiście bankructwa są już wliczone w ceny akcji. Po drugie, poprzednie miesiące pokazują, że raczej realizują się scenariusze bardziej, a nie mniej pesymistyczne.

To wszystko skłania do utrzymywania ostrożnego nastawienia do akcji. Tym bardziej, że napływające na rynki informacje mają w większości przypadków negatywne zabarwienie. Tak było choćby z indeksem nastrojów przedsiębiorców Ifo w Niemczech, który wyraźnie rozczarował i pokazał, że nie ma co liczyć na szybką poprawę koniunktury w największej europejskiej gospodarce. Dla nas to zły znak, zwłaszcza w kontekście sierpniowych słabych danych z naszej gospodarki. Pokazuje, że ze strony koniunktury u naszego największego partnera handlowego, trzeba liczyć się raczej z dalszą presją niż pomocą.

Przedpołudniowa część sesji przebiega spokojnie. Nie przynosi większych zmian. Notowania utrzymują się pod kreską, ale niewiele. Potwierdza się ostrożne podejście. Uzasadnione są obawy o przyszłe notowania.

Brak komentarzy: