wtorek, 2 grudnia 2008

Płace i zatrudnienie - spowolnienie

Komentarz ekonomistów ING Banku Śląskiego:

Płace i zatrudnienie za październik pokazują już sygnały spowolnienia, niewystarczające do cięcia w listopadzie

Płace za październik wzrosły 9,8%r/r wobec 10,7%r/r średnio w 3Q08 i 11,6%r/r w 1poł08, dynamika zatrudnienia spowolniła do 3,6%r/r r wobec 4,3%r/r średnio w 3Q08 i 5,6%r/r w 1poł08.

Obie dane pokazują już sygnały spowolnienia (płace spowolniły mniej od oczekiwań, zatrudnienie więcej) i dostosowywania rynku pracy do pogarszającej się koniunktury, jednak tempo tego dostosowywania nie jest na tyle znaczące, aby w połączeniu z innymi czynnikami skłonić RPP do zmiany poziomu stóp już listopadzie. W obecnych warunkach ponownie słabnącego złotego oraz rosnącej presji na rynkach zewnętrznych, które może pociągnąć dalsze osłabianie się polskiej waluty, najbardziej rozsądnym rozwiązaniem jest niezmienianie stóp. Słabszy złoty może także spowolnić tempo poprawy inflacji, związane ze spowolnieniem gospodarczym.

Dostosowanie rynku pracy będzie kontynuowane, badania ankietowe wśród przedsiębiorstw za 4kw pokazują, że plany podwyżek spadły drugi kwartał z kolei, do poziomu obserwowanego w 4kw06, ale są wciąż wyższe niż w pod koniec 2005. Naszym zdaniem w przyszłym roku dynamika wynagrodzeń wyniesie około 6%r/r wobec (10,9%r/r w 2008), ale ryzyko jest po niższej stronie.

Komentarze członków RPP nie wskazują na dużą skłonność do obniżek, Andrzej Wojtyna wskazuje na rosnące ryzyko osłabienia złotego, chociaż nie wyklucza, że RPP może zasygnalizować swoje przejście do nastawienia łagodnego.

Jastrzębi członkowie Rady zareagowali na publikację danych o płacach wzywając do pięciomiesięcznej przerwy przed rozpoczęciem obniżek (Halina Wasilewska-Trenkner) oraz zapewniając, że nie ma aktualnie miejsca na cięcia (Dariusz Filar).

Z drugiej strony, Stanisław Owsiak opowiedział się za natychmiastowymi obniżkami, zaczynając od listopada. W jego opinii inflacja wróci do celu 2,5%r/r przed końcem 2009 wskutek wpływu spowolnienia gospodarczego, co, po uwzględnieniu czasu pomiędzy decyzją a przełożeniem zmiany stóp na CPI, skłania go do preferowania cięć tak szybkich jak to możliwe. Jednak wspomniany mechanizm transmisji polityki pieniężnej nie działa obecnie normalnie – przypomniał o tym wczoraj Andrzej Sławiński, mówiąc, że pojawienie się w ostatnim komunikacie fragmentu o tym mechanizmie nie było przypadkowe. Prof. Sławiński chce, aby polityka pieniężna była dostosowywana do pogarszającego się stanu koniunktury, jednak nie wyczuwamy w jego tonie potrzeby spieszenia się z cięciami.

Jan Czekaj w swojej wypowiedzi skupił się na przyjmowaniu euro. Uważamy, że jego zdanie w tej kwestii pokrywa się z opinią przeważającą w całej Radzie. „Musi istnieć jakiś stopień pewności, co do tego, że politycznie proces przystępowania do strefy euro jest zaakceptowany i wtedy będzie można zastanawiać się nad ekonomicznymi kwestiami.”

„Jeżeli przystąpimy do ERM2 to siłą rzeczy będziemy musieli być bardziej ostrożni niż musielibyśmy być, gdybyśmy do ERM2 nie przystąpili. Byłoby niewybaczalnym błędem, gdyby po dwóch latach bytności w mechanizmie kursowym ERM2 nagle okazało się, że nie spełniamy kryterium inflacyjnego. To oczywiste, że nasze działania będą musiały być bardziej ostrożnie, co oznaczałoby prawdopodobnie nieco bardziej restrykcyjną politykę pieniężną, niż w warunkach nieprzystępowania do strefy euro. Podkreślam jednak, że nie oznacza to potrzeby istotnej zmiany polityki pieniężnej, bo nasza polityka i tak jest nastawiona na ograniczanie inflacji, ale musielibyśmy działać tak, żeby uniknąć tego niebezpieczeństwa .”

Poza tym prof. Czekaj przedstawił pomysł na wykorzystanie efektu bazy do łatwiejszego spełnienia kryterium inflacyjnego. Proponowany przez niego sposób współpracy z rządem w walce z inflacją mógłby jednak zmniejszyć siłę nabywczą konsumentów i pogorszyć kondycję firm w bardzo niewygodnej fazie cyklu koniunkturalnego.

„RPP nie jest jedynym ciałem, który oddziałuje na stopę inflacji. Nie należy zapominać o tym, że rząd również ma tutaj swój udział. Należałoby się zastanowić, czy na przykład, jeżeli będą potrzebne w perspektywie najbliższych dwóch czy trzech lat np. podwyżki cen regulowanych, nie skoncentrować tego na początku. Zgodzić się przejściowo na zwiększoną inflację, ale rozwiązać problem na przyszłość. Podwyższona baza z kolei dawałaby nam pole manewru. Musielibyśmy przyjąć odpowiednią strategię polityki pieniężnej i polityki cenowej państwa, które łącznie decydują o stopie inflacji”.

Istotne znaczenie mają także wypowiedzi Jana Czekaja z RPP. Z jednej strony wskazał on, że na rosnące ryzyko osłabienia złotego, chociaż nie wyklucza, że RPP może zasygnalizować swoje przejście do nastawienia łagodnego.

Co to znaczy: Dostosowanie na rynku pracy jest kontynuowane, jednak to naszym zdaniem nie wystarczy, aby nakłonić RPP do cięcia stóp już w listopadzie. Podstawowymi argumentami przeciw obniżkom są osłabienie złotego i oczekiwanie na szczyt inflacji bazowej.

Strategia rynkowa

Kto wie lepiej – RPP czy inwestorzy z rynku długu?

Raport roczny agencji Moody’s na temat Polski zawierał wzmiankę, że drobne opóźnienia w przyjmowaniu euro nie wpłyną na rating kraju. Wspominanie o opóźnieniach mogłoby wprowadzić zaburzenia na rynek walutowy, zwłaszcza jeśli dorzucić wyniki ostatniej ankiety TNS OBOP na temat stosunku do euro: tylko 20% chce zmiany waluty krajowej tak szybko jak to możliwe (czyli w 2012, zgodnie z planem rządu), 37% uważa, że lepiej odsunąć ten termin o kilka lat a 34% nie chce euro w ogóle (chociaż taka opcja jest z góry wykluczona przez podpisany przez Polskę traktat akcesyjny).

Choć patrzenie na sondaże jest teraz ważną rzeczą (skoro to referendum ma zadecydować o usunięciu politycznych przeszkód do przyjęcia euro), to zalecamy ostrożne podejście do opublikowanych liczb – różnice w wynikach nawet mało odległych w czasie badań bywały jak dotąd duże. Naszym zdaniem rząd i NBP (a przynajmniej RPP, może z wykluczeniem prezesa Skrzypka) będą starać się zapewniać o dalszym przywiązaniu do planu przyjęcia euro, przynajmniej tak długo jak utrzymuje się niepewność rynków finansowych i możliwość dalszego przedłużania presji na złotego (chociaż Andrzej Wojtyna powiedział dla PAP, że plan przyjęcia euro może stracić swoją wiarygodność, jeżeli w najbliższym czasie nie nastąpi sfinalizowanie rozmów politycznych w sprawie zmiany konstytucji).

W ciągu dnia EUR/PLN ruszył się z 3,81-82 do 3,86 i z powrotem, a dziś znowu zapowiada się, że przynajmniej pierwsza połowa dnia będzie naznaczona słabnięciem złotego. Dzisiaj ważne dane z USA, w tym najważniejsza z nich to inflacja (spodziewany jest duży spadek). To w połączeniu z większym oporem ECB wobec szybkich obniżek powinno pomóc euro, ale jak na razie to dolar zyskuje na wartości na fali wysokiej awersji do ryzyka widocznej m.in. w słabości giełd. Złoty może dalej słabnąć na fali niekorzystnej sytuacji w otoczeniu zewnętrznym, ale także za sprawą stopniowej erozji planów przyjęcia euro.

Na rynku długu dokonało się wczoraj umocnienie wbrew wydźwiękowi przewyższających konsensus rynkowy wzrostów wynagrodzeń oraz jastrzębim głosom dobiegającym z RPP wieszczącym czekanie z obniżkami. Obecne poziomy dochodowości świadczą o tym, że inwestorzy utwierdzają się w przekonaniu o nadchodzących cięciach, podczas gdy decydenci zasiadający w Radzie (w większości) wolą z cięciami poczekać. Dzisiaj obligacje otwierają się słabiej, a czynnikiem nikorzystnym jest otoczenie zewnętrzne.

Co to znaczy: Złoty może dalej słabnąć na fali niekorzystnej sytuacji w otoczeniu zewnętrznym, ale także za sprawą stopniowej erozji planów przyjęcia euro.

Brak komentarzy: